kraina czarów ISLANDIA przewodnik na 7dni

Każdy z nas ma jakieś miejsce o którym zawsze marzył. Jedni od zawsze marzą o wyspach Bali (wcale nie wiedząc jak tam jest, ale marzą), innym śni się po nocach Dominikana albo Malediwy (też nie wiedzą jak o tym śnić, ale w końcu śnić nikt nie zabronił). Ja od zawsze śniłam o krainie czarów ISLANDII.

Islandzki Ring droga nr 1

Gdy mówiłam innym, że chce na wyspę wiecznego zimna (no prawie wiecznego, nie mówiąc o Grenlandii) to każdy pukał się w czoło mówiąc „kobieto wakacje masz, lato jest a ty się pchasz w zmarźlinę?”. No ja się pchałam :D. To były najcudowniejszy czas w moim życiu!!!! Ale po kolei…….

kraina czarów ISLANDIA

Wyjazd zaplanowałam na początek czerwca. Sama organizacja była bardzo pracochłonna. Samo znalezienie lotów nie było problemem, bo w okresie letnim jest dużo możliwości (jeszcze wtedy nie było lotów z Polski), ale logistycznie ogarnięcie noclegów i miejsc do zwiedzenia 6miesięcy przed wyjazdem to w moim przypadku Mont Everest!!!! (ci co mnie znają to wiedzą, że takie rzeczy graniczą z cudem). By rozplanować wydatki i zbierane pieniądze przez cały rok rezerwowałam i płaciłam za różne rzeczy sukcesywnie.

6 miesięcy wcześniej zarezerwowałam lot z przesiadką w Kopenhadze. Liniami SAS z Warszawy do Kopenhagi, a liniami Icelander (linie, które latają do Islandii z Kopenhagi kilka razy dziennie oraz jest to główny środek transportu po samej Islandii) z Kopenhagi do Rejkiawiku. Koszt biletów dla 2 osób w dwie strony to ok 2,5 tys zł. Różnica czasu między Polską a Islandią do -1h.

Islandia w pigułce
Islandia w pigułce

W czasie letnim na Islandii panuje dzień polarny (niby każdy wie co to takiego, ale dla Europejczyka myślę zjawisko jest zaskakujące). Słońce nie zachodzi w ogóle. Ok godz. 2.00 w nocy robi się szarawo by o 5.00 znów nastał pełny słoneczny dzień. Na początku się tym zachwycałam ” łał…. tak długo jest jasno, dłużej możemy jechać autem, nie będę zmęczona, będzie widno i ciągle będzie można podziwiać widoki”. Już po 2 dniach mi przeszło……jak sobie uświadomiłam, że jak człowiek chce spać to nie może bo jak, skoro za oknem ciągle jest dzień. Że bycie non stop na 100% nie jest możliwe i żeby do cholery, ktoś zgasił światło choć na chwilkę. (W zimie jest odwrotnie oczywiście, dlatego bardzo dużo Islandczyków łapie deprechę i popełnia samobójstwa w sezonie nocy polarnej, co wcale mnie nie dziwi, bo ile można mieć ciemno!!).

Pogoda jest nie do przewidzenia. Latem temperatura sięga ok. 10 st. jak traficie na słoneczny dzień. Nam pogoda dopisywała 5 dni non stop. A jak zaczęło padać to się zrobiło strasznie zimno i temp. spadła do 5 st. Jest takie powiedzenie na Islandii-„Jak Ci się nie podoba pogoda to poczekaj 5 min. zaraz się zmieni”. Wieją tu bardzo silne wiatry. I uwierzcie mi…..nie wiecie co znaczy silny wiatr. Przy wypożyczaniu auta Pan z obsługi nas przestrzegł „uważajcie na drzwi”. Potem zrozumiałam, że to nie był żart!!! Przy każdym otwieraniu czy zamykaniu drzwi trzeba mocno je trzymać i uważać by wiatr ich nie wyrwał!!!!!

Język angielski jest podstawowym językiem komunikacyjnym. Sami Islandczycy są strasznie sympatyczni i uczynni. Turyści pewnie ciągle pytają o to samo, a oni za każdym razem odpowiadają na różne pytania z szerokim uśmiechem wyjaśniając to co jest niezrozumiałe.

Ceny……cóż, ceny są nieziemsko wysokie. Fakt, pojechałam tam na wakacje i nie planowałam oszczędzać na jedzeniu i kosztowaniu wszystkiego o czym marzyłam. Ale cena noclegów mnie prawie zabiła jak rezerwowałam je z 3 miesięcznym wyprzedzeniem (przynajmniej byłam trochę przygotowana na kwoty tam już na miejscu). Nocleg w pokoju w którym są tylko 2 łóżka i łazienka (jeżeli 2 m2 można nazwać łazienką, a czasem też jej nie ma) kosztuje 400 zł. Nocleg w wyższym standardzie czyli ładnie pomalowany pokój z jednym obrazem na ścianie z 2 łóżkami, troszkę większą łazienką i telewizorem kosztował…….ok 800 zł. Tak więc, zaplanowałam co następuje. Wiedząc, że po podróży samolotem będę potrzebowała łazienki i lepszych warunków wzięłam 1nocleg z łazienką, tak by kolejny był bez łazienki. I na zmianę. Jeżeli wiedziałam, że w danym dniu będę w termach geotermalnych i tak się później wykąpie pod prysznicem to tego wieczoru wybierałam pokój bez łazienki. I wszystko się udało!!! 🙂 Taka zdolna bestia ze mnie.

Planując pobyt 7 dniowy (7 dnia z rana o 8 był już powrót) wykorzystałam czas maksymalnie ile się dało. Tak na prawdę przydało by się jeszcze dodatkowe 2 dni na zwiedzenie północnego zachodu, na który już nie starczyło czasu.

Islandia ma dookoła całej wyspy 1 główną ulice/ autostradę (niech was nie zmyli słowo autostrada :D- to po prostu droga asfaltowa jakich mało na wyspie). Trasa nazywa się RING, co w tłumaczeniu oznacza nic innego jak objechanie całej wyspy dookoła.

Islandzki Ring
Islandzki Ring

No i ja oczywiście wymyśliłam sobie, że ten Ring przejadę. Cały Ring ma 1339 km i objechanie jego zajmuje 6 dni na styk!!!(średnia prędkość jaką można na tej drodze osiągnąć to ok 90 km/h). Planując ten Ring jeszcze tego nie wiedziałam, ale na miejscu się przekonałam :D. Wymyśliłam sobie planując noclegi i trasę jeszcze w lutym (by przyspieszyć sobie trasę i zobaczyć coś innego niż wszyscy), że przetniemy Ring na pół i przejedziemy przez dziką Islandię drogą nr F26 z południa na północ. I co wyszło z moich przemyśleń??? Że w czerwcu jak już byliśmy na miejscu okazało się, że droga F26 jest jeszcze zamknięta bo zima była surowa oraz bardzo zimna i śnieg jeszcze nie stopniał!!!!! Z naturą nie wygrasz…….No to trzeba było wydłużyć trasę jazdy dookoła wschodniego wybrzeża.

Od razu ostrzegam, że prawie 6 dni spędziliśmy w aucie jadąc od punktu do punktu noclegowego. Bazy noclegowe są tak przystosowane, że są świadomi tego, że turyści trafiają na miejsce późnym wieczorem tj. 23.00 (oczywiście wtedy jest pełnia dnia choćby 16.00 u nas), choć polecam się upewnić przed przyjazdem dzień wcześnie czy możecie być tak późno.

ISLANDIA przewodnik na 7dni

W oddali widać wieczny lodowiec Vatnajokull
W oddali widać wieczny lodowiec Vatnajokull

Dzień 1: Przylot do lotnisko Keflawik (oddalony od Rejkiawiku 40min) o godz. 16.30. Wypożyczyłam auto z Islandiacar.com

Mogę ich z czystym sumieniem polecić. Koszt auta z napędem na 4 koła i ful opcja ubezpieczenia kosztowała na 6 dni ok 3.200,00 zł. Oczywiście były tańsze opcje (mogłam np. wziąć zwykłego Focusa z napędem na przód bez ubezpieczenia za 1.800,00 zł). Wiedziałam, że będziemy jeździć po drogach szutrowych. Baaaa czasem w ogóle trudno to po czym jechaliśmy było nazwać drogą. Ciągle uderzały w naszą karoserię kamienie z auta, które jechało przez nami (jeżeli już jechało). Jakby na środku czarnej ….dziury urwało się np.koło albo wpadlibyśmy do rowu (o to nie trudno bo drogi są tak wąskie, że ledwo 1auto się czasami mieściło) to nie wyobrażam sobie płacić na holowanie czy naprawę auta. Po użytkowaniu naszego Hyunday`a Tuscon z ful wypas opcją oddałam auto spokojna o nie naliczanie opłat za porysowaną karoserię czy lekko zdezolowane zawieszenie. Biorąc auto byliśmy zdziwieni, że ma tylko 23 tys przejechane i ciągle coś w podwoziu stukało. Po tygodniu użytkowania i przetestowaniu Islandzkich dróg już się nie dziwiliśmy, że auto wydaje dziwne dźwięki :D.

Zaraz pod odebraniu auta ruszyliśmy od  razu w drogę na południe do miejscowości Vik (3 godz. autem). Mijając po drodze 2 cudowne wodospady Skogafoss i Seljalandsfoss. Samo miasteczko Vik słynie z pięknej piaszczystej plaży z czarnym piaskiem.

Droga nr 1-Ring zwana autostradą
Droga nr 1-Ring zwana autostradą
Po lewej auto do jazdy szutrowej po bezdrożach, po prawej auto do jazdy po drodze nr 1
Po lewej auto do jazdy szutrowej po bezdrożach, po prawej auto do jazdy po drodze nr 1

Dzień 2: Poranek w Vik był cudowny, choć mieliśmy rano tylko ok 2h by zdążyć przed wieczorem do kolejnego punktu.

Plaża w Vik o poranku
Plaża w Vik o poranku
Plaża w Vik
Plaża w Vik

W pierwotnej wersji mieliśmy przeciąć Islandię na pół i z południa wylądować na północy, ale jak pisałam droga F26 jeszcze nie została otwarta i musieliśmy objechać wyspę dookoła.

Droga nr F26

W związku z tym chcąc dojechać do Miejscowości Godafoss na północy wyspy, jechaliśmy 10h (670km) z postojem w miejscowości Hofn na obiad.

Wybrzeże wschodnie
Wybrzeże wschodnie

Widoki na wschodnim wybrzeży zapierają dech w piersiach. Choć na początku byłam zła, że pojedziemy wzdłuż wybrzeża, a nie pustkowiem kontynentalnym, to szybko mi przeszło.

Bezdroża
Bezdroża
Namiot na odludziu-widok normalny latem
Namiot na odludziu-widok normalny latem
Jeden z wodospadów bez nazwy powstały z topniejących śniegów
Jeden z wodospadów bez nazwy powstały z topniejących śniegów
Czasami mijaliśmy jakieś auto
Czasami mijaliśmy jakieś auto

 

Po drodze mija się lodowce. Niech was nie zmyli ich kolor. Są czarne przez popiół wulkaniczny, który regularnie opada na błękitno turkusową zmarźlinę.

Płaty lodowców
Płaty lodowców
Jezioro po lodowcowe
Laguna lodowcowa Jokulsarlon
Góry pokryte popiołem wulkanicznym
Góry pokryte popiołem wulkanicznym

Do Godafoss dojechaliśmy na styk przed zamknięciem recepcji o 22.00 (Pani i tak na nas czekała, bo tel ją poinformowałam, że będziemy późno). Pensjonat Fossholl Guesthouse znajduje się nad słynnym wodospadem Godafoss, gdzie o 22.00 nie było nikogo i cały widok był nasz!!!!!

Wodospad Gossfoll godz. 22.00
Wodospad Godafoss godz. 22.00

Dzień 3: Ten dzień był zarezerwowany na odpoczynek w termach siarkowych Myvatn i chłonięcie widoków wodospadów Selfoss i Dettifoss, które są najbardziej znane na Islandii. Tutaj na wyspie widać jak ziemia żyje. Co roku Islandia poszerza się o 15mm.

Pęknięcia ziemi
Pęknięcia ziemi
Termy w okolicach miasta Myvatn
Termy w okolicach miasta Myvatn
Pola siarkowe okolice Myvatn
Pola siarkowe okolice Myvatn
Wodospad Sellfoss
Wodospad Selfoss
Wodospad Dettifoss
Wodospad Dettifoss

Pod koniec dnia dojechaliśmy do miejscowości portowej Husavik na północy Islandii, która słynie z rejsów na oglądanie wielorybów.

Husavik port
Husavik port

Dzień 4: Jak Husavik słynie z oglądania wielorybów, to nie mogło mnie tam zabraknąć. Rejs statkiem z epoki wikingów trwał w sumie 4h. Płynąc w rejon, gdzie bywają wieloryby „zachacza się” po drodze o wyspę Maskonurów, których żyją tam tysiące.

Rejs na oglądanie wielorybów
Rejs w poszukiwaniu wielorybów
Płetwa Humbaka
Płetwa Humbaka

Maskonury są przepiękne, ale bardzo płochliwe. Nie było szans z bliska zrobić im zdjęcia.

Maskonur zdj. wikipedia
Maskonur zdj. wikipedia

Po rejsie wsiedliśmy do auta, by dostać się do Saudárkrókur na północnych fiordach. Trasa ma tylko 240 km a zajęła 4,5h przez cudowne fiordy północne.

Fiordy północnej Islandii
Fiordy północnej Islandii
Jedna z zatok na północy fiordów
Jedna z zatok na północy fiordów

Znów dojechaliśmy na miejsce późnym wieczorem przed 22.00, modląc się by zjeść coś przed zamknięciem restauracji.

Miasto Saudárkrókur
Miasto Saudárkrókur

Dzień 5: Wracając z Saudárkrókur w stronę Rejkiawiku (czas jazdy to 4h) zaplanowaliśmy sobie słynny Geysir- największy czynny gejzer Islandii.

Wysokość wyrzutu wody gejzerów Geysir i Strokkur
Wysokość wyrzutu wody gejzerów Geysir i Strokkur
moment zebrania wody w Geysir
moment zebrania wody w Geysir
Widowisko Geysira
Widowisko Geysira

W jego otoczeniu jest przecudowny wodospad Gullfoss, który też był naszym celem i masę pięknych widoków z zegarkiem w ręku, by dojechać do hotelu w Rejkiawiku przez „nocą”.

Wodospad Gulfoss
Wodospad Gullfoss
Krater po wulkaniczny
Krater po wygasłym wulkanie

Dzień 6: Ten dzień był jedynym dniem nic nie robienia, tylko dreptania po Rejkiawiku. Miasto zupełnie nie pasuje do całej scenerii Islandii i tego wszystkiego co się na wyspie znajduje. Rejkiawik jest typowym portowym miastem jakie każdy z nas zna. Gdybym zaczęła podróż z tego miejsca, pewnie to wszystko co później zobaczyłam nie było by już takie oczywiste.

Porty na Islandii
Porty na Islandii
Islandia termy Blue Lagoon
Islandia termy Blue Lagoon

Dzień 7: Specjalnie tak zaplanowałam podróż by zdążyć na samolot, który odlatuje z lotniska w Keflawiku o8.30 rano. Tak jak pisałam,by dostać się na lotnisko potrzeba 40 min, więc i tak pobudka przed 6 była nieunikniona. Tym sposobem, tak jak przyleciałem z międzylądowaniem w Kopenhadze, tak też wróciłam i byłam w Polsce o godz. 13.00. Niby pół świata, a tak blisko.

To nie była moja ostatnia podróż na tą wyspę. Tam jest jeszcze dużo do zobaczenia, bo to kraina czarów ISLANDIA.

Ps. Takkkkkkkkkkk. Zjadłam wędzonego maskonura!!! Zrobiłam to wieczór wcześniej, zanim wypłynęłam na rejs by je zobaczyć (po rejsie już bym się nie odważyła). Był pyszny!!!! Maskonury są pod ochroną, ale pewna ilość jest zabijana dla utrzymania równowagi w przyrodzie.

Wędzony maskonur
Wędzony maskonur

Ps2. Przez ten dzień polarny na Islandii mój zegar biologiczny dochodził do siebie jeszcze tydzień po powrocie. Dopiero 7 dnia pobytu w Polsce zasnęłam w domu o normalnej godzinie i nie czułam się wreszcie „kopnięta”.

Zapisz

Print Friendly, PDF & Email

Mogą Cię również zainteresować

3 comments

Reply

Cudowny opis, sama od niedawna marzę o tym miejscu. Dziękuję i życzę jak najwięcej udanych wypraw do tej krainy czarów 🙂

Reply

Musisz koniecznie!!! Islandia teraz jest już bardziej dostępna turystycznie. Co prawda cholernie droga, ale ja też długo na nią zbierałam. Wersją letnią (i dużo tańszą) tej wyspy jest Madera. Wkrótce o tym będzie na blogu :). Pozdrawiam i dziękuję!!!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Required fields are marked *